sobota, 28 stycznia 2017

Risa - Skąd masz te swtążki?

Ale się rozpadało... - westchnęłam wchodząc do pomieszczenia gdzie siedziały już wszystkie dzieciaki z półkolonii.

- Macie koce, zaraz zrobię wam herbatę. - powiedziałam rozdając im koce.

- A ty się nie rozchorujesz? - zapytała jedna z dziewczynek.

- Nie spokojnie, nic mi nie będzie. – uśmiechnęłam się do nich załączając wodę na herbatę.

- Ta jasne, okryj się
 – mruknął Jack zarzucając na mnie jakąś derkę ( gdyż wszystkie koce dostały dzieci ).

- Ty też byś się okrył . – mruknęłam zarzucając mu na głowę jakiś ręcznik wycierając mu włosy.

- Umrzesz. – zaśmiał się biorąc drugi ręcznik, również zarzucając mi go na głowę i wycierając nim moje włosy. Po paru minutach takiej zabawy zawarliśmy sojusz. Zdjęliśmy sobie ręczniki z głów patrząc na siebie. Po chwili wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.

- Wyglądasz jak zombie! – krzyknął Jack łapiąc się za brzuch nadal głośno się śmiejąc.

- Ty wcale lepiej nie wyglądasz! – stwierdziłam a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

- Dobra, wystarczy, zaraz umrę ze śmiechu… - wydyszał Jack powoli się uspakajając. Ja również poszłam w jego ślady zajmując się herbatom. Po pięciu minutach wszyscy mieli w rękach kubek z gorącym napojem. Usiadłam na krześle patrząc na dzieci z półkolonii. Chodź było ich dwanaście to wszystkie dobrze się dogadywały co bardzo mnie cieszyło.

- Co byście chcieli porobić? – zapytałam po chwili. Dzieci popatrzyły na mnie i zaczęły się naradzać. Widząc to popatrzyłam lekko zaskoczona na Jacka, a on na mnie.

- Jednogłośnie zdecydowaliśmy…- zaczął jeden z chłopców.

- Że chcielibyśmy…- dodała dziewczynka o rudych włosach.

- Abyście nam powiedzieli…- powiedziała brunetka w kącie.

- Jak żeście się poznali i dlaczego macie takie same wstążki na boksach. – skończyła najstarsza z nich. Wszyscy zaczęli się nas wpatrywać w nas wyczekując historii.

- W sumie to proste, byliśmy na zawodach…- zaczął Jack jednak nie pozwoliłam mu dokończyć.

- Ty byś wszystko robił na odczep się…- mruknęłam. – Nie widzisz, że oni chcą historii ze szczegółami?

- Dobra… W takim razie opowiadaj. – powiedział udając obrażonego za co oberwał poduszką.

- Tak więc to było tak…

Jak co rano obudziłam się dosyć późno. W sumie nie widzę sensu we wczesnym wstawaniu. Nie to, że jestem jakaś leniwa czy coś, jednak uważam, że jeżeli człowiek może dłużej pospać to powinien skorzystać z tej okazji. Bo po co bezsensownie się nie wysypiać, jak i tak nie mam co robić?

- popatrzcie kto wstał skoro świt. – zaśmiał się Yuuichiru wchodząc do pokoju. Popatrzyłam na niego trochę nieprzytomnym wzrokiem lekko się uśmiechając.

- Dzień dobry. – powiedziałam podchodząc do okna z którego widziałam pasącą się Arashi co wywołało uśmiech na mej twarzy.

- Patrz co znalazłem na internecie. – powiedział Yuu machając jakimiś kartkami. Podeszłam do niego biorąc kartki i uważne czytając zapisane na nich słowa. Jak skończyłam popatrzyłam na uśmiechniętego chłopaka szeroko otwierając oczy.

- Gdzie znalazłeś to zgłoszenie?- zapytałam.

- Mój kuzyn mi je dał i powiedziała, że Arashi powinna spróbować, a zresztą ty też dawno nie jeździłaś. – powiedział.

- W sumie to naprawdę dawno nie jeździłam…- przyznałam. – Dobra wystartujemy. – powiedziałam uderzając pięścią w otwartą dłoń.

- Takiej odpowiedzi się właśnie spodziewałem. – zaśmiał się – Dobra a teraz bierz długopis i wypełniaj ten formularz.

Kiwnęłam głową i podeszłam do biurka zaczynając wypełniać formularz który wyglądał mniej więcej tak :





Formularz zgłoszeniowy

piątek, 23 grudnia 2016

Risa- W taki sposób się mnie nie pozbędziesz...

Moje kolejne Zawody w łyżwiarstwie. Ja zawsze jestem podekscytowana i trochę przestraszona. W końcu nigdy nie wiem co tym razem wymyślą moi przeciwnicy, a sama nie mam stałego układu. W sumie nigdy nie wiem co zaprezentuje na lodzie. Za każdym razem moje układy się od siebie różnią, nawet na treningach każdy z nich jest inny. To nie jest tak że nie potrafię zapamiętać choreografii, ja po prostu nie potrafię się jej trzymać. Dla mnie każde moje wyjście na lód to osobna przygoda, osobne uczucia, przeżycie i przemyślenia. Jak wychodzę na lód to zapominam że istnieją jakieś ograniczenia czy grawitacja. Wtedy wszystko jest możliwe. Gdy jeżdżę czuję... Czuję w środku takie uczucie którego nie da się opisać słowami. To po prostu trzeba poczuć... Niektórzy mówią że mam talent, Jednak ja sądzę że to coś zupełnie innego, coś czego większość ludzi nie dostrzega i nie jest w stanie tego zrozumieć...

- Po kolejnej osobie wchodzisz. - powiedział Yuu patrząc na moją twarz. Pokiwałam głową zakładając na uszy słuchawki i wychodząc na chwilę na zewnątrz. Oparłam się o ścianę zamykając oczy i wsłuchując się w piosenkę do której miałam tańczyć. Była to żywa, energiczna i trochę mroczna piosenka. Miała swój klimat.
- No, no, no... Kogo my tu mamy? - zapytał jakiś chłopak wyłaniający się z mroku.
Podniosłam wzrok i spojrzałam mu w twarz nie wiedząc o co mu chodzi.
- Czyżby nie nasza kochana Risa?- zapytał łapiąc mnie za nadgarstki.
- Czego chcesz? - zapytałam nie okazując mojego strachu.
~ Na lód zapraszamy Rise! ~ usłyszeliśmy komunikat z głośników.
- Czyżby Cię wzywali? Jaka szkoda że nigdy tam nie dotrzesz... - mruknął z psychopatycznym uśmiechem.
- Pu... Puść mnie!! - krzyknęłam próbując się wyrwać.
- Oj nie martw się, zaraz będziesz w lepszym świecie. - zaśmiał się.
- Czekaj... Ty chcesz mnie zabić? - zapytałam a w nim głosie dało się usłyszeć pogardę. - Nie dasz rady. - powiedziałam stając najzwyczajniej na świecie i spokojnie patrząc na każdy ruch chłopaka.
-Założymy się? - zapytał wyciągając żyletkę. Uśmiechnął się wrednie po czym zaczym przejechał nią parę razy po moich nadgarstkach. Z ran zaczęła sączyć się czerwona ciecz. Moje oczy zabłyszczały się a kły wydłużyły. Chłopak popatrzył na mnie nagle blednąc.
- J... Je... Jesteś wampirem?! -krzyknął puszczając mnie i natychmiast odskakując. Oblizałam swoje rany lekko się uśmiechając.
- Zaskoczony? - zapytałam wstając z ziemi. - A teraz wybacz wzywają mnie. - powiedziałam słysząc po raz kolejny swoje imię. Ignorując go weszłam z powrotem do budynku. Zdjęłam czerwony od krwi polar i wzięłam parę głębszych oddechów jeszcze raz patrząc na swoje nadgarstki. Nadal ciekła z nich krew co nie ułatwiało sytuacji.
- Gdzie byłaś?- usłyszałam jak zawsze spokojny głos Yuu.
- Sorki, rozmawiałam z kimś. - powiedziałam zawiązując łyżwy.
- Co ci się stało?! Jesteś cała we krwi... - powiedział patrząc na moje nadgarstki.
-Wiem, nie przejmuj się tym. Jestem przygotowana na coś takiego. - uśmiechnęłam się wyciągając bandaże i obwijając sobie nimi nadgarstki. - Nie zdążę tego zmyć więc uznajemy to za część stroju. -powiedziałam wchodząc na lodowisko. Sędziowie popatrzyła na mnie zaskoczeni. W końcu nie na co dzień widzą " czternastoletnią" dziewczynę z zakrwawionymi nadgarstkami na szybko owiniętymi bandażami które i tak są całe we krwi, biało szarym strojem z czerwonymi plamami oraz krwią spływającą z ust.
- Choć musieliśmy czekać w końcu możemy powitać Rise... - powiedział jeden z jurorów. Stanęłam się na środku lodowiska i czekałam aż włącza moją piosenkę. Jak tylko ją usłyszałam zaczęłam tańczyć. Skoki, figury oraz parę własnych wymysłów stanowiło podstawę każdego z moich występów. Zapominając o całym otaczającym mnie świecie wykonałam układ.
- Riso, twój wynik to... - odezwał się mężczyzna przez mikrofon - 278,46, rekord! - krzyknął ciesząc się razem z widownią. Zeszłam z lodowiska oczekując na werdykt sędziów. Jako że byłam ostatnią startującą zawodniczką sędziowie szybko podjęli decyzję. Już piętnaście minut później osoby które zajęły drugie i trzecie miejsce stały na środku lodowiska.
- A pierwsze miejsce bez dyskusyjne zajmuje Risa! -zawołał mężczyzna. Wyjechałem na lodowisko robią dookoła niego zwycięzką rundkę.
- Risa najmłodsza w tej kategorii jak zwykle zaskoczyła nas dzisiaj ciekawą i niepowtarzalną choreografią oraz świetnie dobraną muzyką. Jednak tym co dziś szczególnie zaskoczyło sędziów oraz publiczność był jej strój. Dość nietypowy pomysł oraz świetne wykonanie. Nawet sztuczna krew wygląda jak prawdziwa. - powiedział na co ja tylko się zaśmiałam po nosem. Stanęłam na swoim miejscu a po chwili za mną znalazł się Yuu ( który był też moim trenerem ). Juroży wręczyli mi medal oraz statuetkę a Yuu dali coś w stylu nagrody za trenowanie mnie. Po całej sesji zdjęciowej zeszliśmy z lodowiska. Oczywiście dziennikaże od razu zazucili nas milionem pytań. Starałam się odpowiedzieć na każde z nich jednak niektóre pominęłam. Dotyczyły one mojego dzieciństwa. Nie lubiłam o tym mówić, był to jeden z tych tematów których unikałam... Po godzinie udało nam się w końcu opuścić lodowisko. Jako że zawody nie były w Japonii poszliśmy do naszego hotelu. W sumie nie mieliśmy jakoś specjalnie blisko ale nie lubiłam się obnosić z tym kim jestem tak jak inni. Reszta łyżwiarek i łyżwiaży jeździli luksusowymi samochodami i mieszkali w pięciu gwiazdkowych hotelach. Ja wolałam grzbiet mojej klaczy i zwykły hotel. Po drodze również zaczepli nas ludzie prosząc o wspólne zdjęcie albo o autograf... Po parunastu minutach doszliśmy do naszego hotelu i weszliśmy do pokoju.
- Dobra Risa, teraz wytłumacz mi o co chodzi z tą krwią. - powiedział stanowczo Yuu zamykając drzwi i wyciągając z jakiejś szafki apteczkę.
- Napadli mnie. - powiedziałam od niechcenia kładąc się na łużku.
- Jak to Cię napadli? - zapytał niedowieżajac moim słowom. Położyłam mu moje nadgarstki na kolanach a on zaczną je opatrywać.
- No normalnie, wzięli przyszli i zaatakowali a potem uciekli. -wytłumaczyłam.
- Ciesz się że nie jesteś człowiekiem. Choć w sumie twoja krew nawet  ładnie pachnie. - zaśmiał się Yuu obwiązujac mi nadgarstki bandazami.
- Jesteś za spokojny i opanowany aby ci odbiło na zawodach. - również się zaśmiałam turlając się po łóżku. Yuu wstał i ruszył do kuchni, jednak za nim wrucił ja już spałam...

 Obudziłam sie kolejnego dnia przykryta kocem a Yuu siedział na łużku i szperał w telefonie. Wstałam i spojrzałam mu przez ramię.
- Co robisz? - zapytałam na co chłopak podskoczył.
- Sprawdzam kiedy mamy samolot.
- Acha... - mruknełm. - Idę na lodowisko.- powiedziałam ruszając do drzwi. - Jak coś to dzwoń.
- A bandaże? - zapytał unosząc jedną brew.
- Czarwone. - odpowiedziałam.
- A jakie mają być?
-Białe? - odpowiedziłm pytaniem na pytanie. Chłopak pokiwał twierdzaco głową i rzucił w moją stronę czyste bandaże. Zdjęłam stare wyżucając je i zawiązałam sobie nowe śnieżno białe.
- Dobra idę. - zawołałam biorąc do rąk łyżwy i wybiegłam z hotelu. Biegłam w strone lodowiska zaliczając przy tym rozgrzewkę. Weszłam do szatni niezauważona co bardzo mnie zadowoliło. Założyłam swoje łyżwy i zdjęłam bluzę zostając w samych legginsacg i koszulce z kródkim rękawem. Założyłam słuchawki i puściłam sobie piosenki ze specjalnego odtwarzacza na obroży na szyi. Wjechałam na lód i jak zwykle zatraciłam się w swoim świecie... Po parunastu minutach poczułam delikatne wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odebrałam połączenie~
~ Jestem pod lodowiskiem, wychodź~ usłyszałam głos Yuu.
- Dobra... - mruknęłam schodząc z lodowiska...

Godzinę później byliśmy już na lotnisku.
- Chcę już być w domu. - powiedziałam idąc za chłopakiem.
- Ja też bym chciał.- powiedział omijając ludzi. Niektórzy widząc nas przystawali i coś szeptali pod nosem jednak niezbyt mnie to interesowało. W końcu wygrałam wczoraj zawody międzynarodowe w łyżwiarstwie i generalnie jestem '' gwiazdą '', a teraz idę jak reszta na samolot. Ludzie myślą że jeżeli ktoś jest sławny chce mieć wszystko nieziemsko drogie i luksusowe. Jednak ja leciałam zwyczajnym samolotem jak każdy... Do domu dotarliśmy 8 godzin później...

Risa - Dzień w którym wszystko się zmieniło...

 
W sumie nigdy nie poznałam swoich rodziców. Oni zawsze byli dla mnie jedną wielką zagadką. Czasem patrzyłam jak inne dzieci w moim wieku (No powiedzmy... ) bawią się ze swoimi rodzicami na podwórku jak wspólnie rozmawiają i śmieją się. Jednak nigdy nie odczuwałam braku mamy ani taty. Przyzwyczaiłam się że co miesiąc zmieniam miejsce zamieszkania i nigdzie nie potrafię się zatrzymać na dłużej. Moja "rodzina" jakby chciała się mnie pozbyć. Nie chciała mnie i wysłała dalej z nadzieją że nigdy już do nich nie wrócę. Odczuwałam ta nienawiść którą pałali do mnie kuzyni, ciocie i wujkowie. Od bardzo długiego czasu krążyłam od jednej rodziny do drugiej. Choć bardzo chciałam u kogoś zostać na dłużej, nikt mi na to nie pozwalał. Czasami podsłuchiwałam rozmowy dorosłych, mówili że jestem przeklętym dzieckiem i że nigdzie nie pasuje. W sumie wiele razy już to słyszałam i nie robi to na mnie jakiegoś większego wrażenia... Mimo tego zawsze miałam coś takiego co sprawiało że na mojej twarzy momentalnie pojawią się uśmiech. A mianowicie była to moja pasja. Łyżwiarstwo... Zawsze jak inne dzieci mnie odtrącały i wyśmiewały, ja szłam na lodowisko i ćwiczyłam. To mnie uspokajało. Czułam się wtedy wolna i nie potrzebowałam nikogo. Wszystko co robiłam, robiłam sama i bez niczyjej pomocy. To wydawało mi się piękne, jednak gdy spotkałam pewną osobę wszystko się zmieniło...

Znów zostałam odtrącona przez moich rówieśników. Naśmiewali się ze mnie i z moich zainteresowań. Twierdzili że jazda konna jest dla idiotów a łyżwiarstwo dla nieudolnych. Wiele razy już słyszałam tego typu teksty i w sumie już mnie one nie obchodziły. Po prostu  wracałam do tymczasowego domu i zbierałam łyżwy, szukałam najbliższego lodowiska i szłam poćwiczyć. Dziś, jak co dzień weszłam do wielkiego budynku i przemknęłam się obok śpiącej kasjerki. Była taka pora że na lodowisku nie było zbyt wiele osób, w sumie nie było ich prawie wcale.
- Yuki musisz się bardziej nachylić jeżeli chcesz zrobić to poprawnie. - usłyszałam nieznany mi damski głos. Założyłam łyżwy i wyszłam z damskiej przebieralni, kiedy moim oczom ukazała sie grupka dzieci, młoda kobieta i chłopak. Dzieci były trochę starsze ode mnie , kobieta na oko miała ze trzydzieści lat, a chłopak z 15 lat. Nie zwracając na nich uwagi włączyłam sobie muzykę i zakładając słuchawki weszłam na lód. Zamknęłam oczy i zaczęłam powoli sunąć po lodzie. Po chwili przyspieszyłam i skoczyłam nieśmiale... Jeździłam sobie tak przez chwilę dopóki nie poczułam na swoim ramieniu czyjegoś dotyku. Popatrzyłam na twarz szatyna stojącego za mną
- Instruktorka kazała się nam zebrać Po drugiej stronie lodowiska. - powiedział  nie czekając na moją odpowiedź pociągnął mnie za nadgarstek.
- Nie należę do tego klubu, nie muszę chodzić na zajęcia... - powiedziałam jak już do nich pojechaliśmy. Wszystkie dziewczyny stojące tam oburzyła się a jedna z nich pojechała do mnie z wroga miną.
- Takie dziecko niby jeździ lepiej ode mnie?! - krzyknęła. Była to brunetka na oko miała 14 lat.
- Tak... - powiedziałam cicho.
- To pokaż mi co potrafisz. - burknęła zaczynając jakiś bezsensowny układ składający się z paru figur i jednego skoku przy którym i tak się wywaliła. Jak skończyła podjechała do swoich koleżanek z usatsyfakcjonowaną miną.
- No dajesz mała, pokaż co potrafisz. - zaśmiała się. Podjechałam do bandy gdzie na stoliku stały głośniki i połączyłam do nich swój telefon puszczając piosenkę do której kiedyś ułożyłam sobie układ:
 




Jak skończyłam wzięłam swój telefon i najzwyczajniej wyszłam.
- Kim ty jesteś? - usłyszałam szept zszokowanej brunetki.
-Ja? Ja jestem tylko dzieckiem. - powiedziałam wychodząc. Opuściłam budynek i ruszyłam w kierunku domu.
- Poczekaj! Jak się nazywasz? - usłyszałam głos tamtego chłopaka. Szatyn dorównał mi kroku i popatrzył na mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- Nie będę tu długo, nie musisz wiedzieć jak się nazywam.
- Co? Czemu?
- Nie mieszkam tu... W sumie nie mam domu, jeżdżę po rodzinie szukając swojego miejsca na ziemi. - powiedziałam Wpatrując się w ziemię. Chłopak chwilę milczał wgapiając się we mnie.
- Wiem że nie masz 7 lat, przyznaj się, czym jesteś? - wypalił po chwili całkowicie mnie zaskakując.
- Czemu tak twierdzisz? - zapytałam zatrzymując się.
- Nie zachowujesz się jak dziecko, poza tym masz bardzo bladą skórę, niesamowitą wytrzymałość i malutkie wampirze kły. Wiem że jesteś wampirem. - zaśmiał się ukazując swoje kły. - Poza tym pachniesz jak wampir.
- Ty też nie jesteś człowiekiem. - powiedziałam. - A jednak nie wyglądasz jak Ja.
- Bo między nami istnieje jedna kluczową różnica. Ty jesteś wampirem czystej krwi pochodzącym z zwykłego rodu, a ja pochodzę z królewskiego rodu. - wytłumaczył mi.
- Co, mam teraz się pokłonić czy coś? - zapytałam nie wiedząc co mam w tej sytuacji zrobić.
- Nie spoko, zrzekłem się tytułu.
- Czemu?
- Nie mam zamiaru bawić się w księcia. - uśmiechnął się.
- Acha... - powiedziałam ruszając przed siebie.
 - Ty naprawdę chcesz tam wracać? - wypalił nagle.
- No wiesz nie mam innego wyjścia. Gdzie niby miałabym mieszkać?
- Możesz zamieszkać ze mną. - zaproponował.
- Nie wiem kim jesteś, jakie masz zamiary, nie znam tego miejsca ani ludzi, w sumie nigdy Cię nie widziałam, nawet nie wiem jak masz na imię ani ile masz lat... - zaczęłam wyliczać na palcach. - I wiesz co?
- Co?
- Podoba mi się to, chciałabym w końcu zamieszka gdzieś dłużej. - uśmiechnęłam się. - Chodź musisz porozmawiać z moją ciocią. - uśmiechnęłam się ciągnąc go za nadgarstek.
- Dobra.- powiedział uśmiechnięty... Po parunastu minutach już staliśmy pod domem mojej ciotki. Weszliśmy do środka gdzie przywitano nas wściekłym spojrzeniem.
- Risa... -warknęła kobieta przez zaciśnięte zęby.
- Dzień dobry, czy Risa mogłaby u mnie zamieszkać?
- Chcesz ja wziąć do siebie? - zapytała brunetka a w jej głosie dało się usłyszeć nadzieję.
- Tak.
- Jasne! Bież ją! - zawołała i po chwili przyniosła mi moje dwie torby. - Życzę miłego wspólnie spędzonego czasu. - zaśmiała się dosłownie wyrzucając nas z domu.
- Acha nie zapomnijcie o Arashi. -powiedziała zatrzaskując za nami drzwi.
- Nie sądziłem że pójdzie tak łatwo...
- Mówiłam Ci że moja rodzina mnie nie chce. Wiedziałam że tak będzie.
- A tak w ogóle... To kto to ta Arashi?- zapytał jak zeszliśmy na dół.
- Zaraz zobaczysz. Poczekaj chwilkę. - powiedziałam biegnąc na tyły budynku gdzie pasło się parę koni. Przywołałam do siebie jednego z nich. Siwa ( taka szarawa ) klacz z jednym ciemniejszym uchem i ciemniejszymi pasemkami w grzywie i ogonie podniosła głowę szukając osoby która ją woła. Przeskoczyłam przez płot i chwytając ją za kantar wyprowadziłam z pastwiska. Na szybko ją osiodłałam i wzięłam resztę wyposażenia pakując je do toreb które klacz miała założone. Wsiadałam na nią i ruszyłyśmy w stronę... W sumie nawet nie wiem jak on ma na imię... Po chwili zatrzymałyśmy się tuż obok zszokowanego chłopaka.
- Arashi to koń?
- Tak. - powiedziałam przytulając się do niej. - To jakiś problem?
- Nie, mój kuzyn prowadzi stadninie obok mojego domu.
- Super. - zaśmiałam się... Wieczorem Arashi była już zakwaterowana w nowym boksie a ja zaaklimatyzowałam się w nowym domu. Miałam swój pokój z oknem na stajnię co bardzo mnie cieszyło. Choć pomieszczenie nie było duże bardzo mi się to podobało.
- I jak? - zapytał chłopak opierając się o framugę drzwi.
- Jest wspaniale. - powiedziałam zawieszając na haczyku swoje łyżwy.
- W sumie to jak się nazywasz? - zapytałam spoglądając na niego.
- Nie mówiłem ci jeszcze? - zapytał zdziwiony na co tylko pokiwałam głowom. - Jestem Yuuchiru...

W tamtym momencie uświadomiłam siebie że na świecie są też dobrzy ludzie. Uświadomiłam sobie że przez cały ten czas się myliłam. Nie można zawsze żyć samotnie, każdy potrzebuje drugiej osoby...

Risa ^^

 
 
 
Zdjęcie użytkownika Paulina Pajestka.
( Narysowane przez Fresh)
 
 
Imię : Risa

 Wiek: jakieś 1950 lat ( wśród ludzi mówi że ma 16 ).

 Aparycja: Risa jest szczupłą dobrze zbudowaną dziewczyną. Jej granatowe włosy zazwyczaj upina w kucyka, jednak lubi też je rozpuszczać. Gęsta grzywka opada jej na jedno z  oczu, zasłaniając prawą połowę twarzy co nadaje Risie taką jakby tajemniczość. Oczy dziewczyny co jakiś czas zmieniają kolor, jednak nigdy on nie jes taki sam. Oprucz tego na jej ciele można znaleźć parę blizn. Większość z nich znajduje się na nadgarstkach i ogulnie na rękach ( nie, nie tnie się). Jej ubiór nie jest jakoś specjalnie skomplikowany, zazwyczaj jest to za duża czarna, męska bluza do tego spódniczka i za kolanówki, lubi czasem zamieniać spódniczkę na spodenki albo całkowicie zmieniać swój ubiór, jednak to zdarza się rzadko. Na nogi zakłada najzwyczajniejsze trampki albo glany. Jako że niezbyt lubi ubierać się kolorowo, jej ubrania mają kolory czerni, czerwieni bieli oraz szarości. Na szyję zakłada czarny pasek na którym jest  zawieszony wisiorek przypominający blaszkę niewiadomego pochodzenia.

Charakter: Risa jest osoba bardzo zmienna, jest to spowodowane osobami które otaczamy ja przez całe jej życie . Raz potrafi być słodka i przeurocza a dziesięć sekund później potrafi być wredna i oschła. Na ogół jednak jest urocza i zazwyczaj lekko ciapowata. Ma swój urok osobisty którym przyciąga do siebie ludzi. Czasem zachowuje się jak dziecko i zawsze chce postawić na swoim. Jednak potrafi przyznać się po porażki. Nie jest typem księżniczki, wręcz przeciwnie lubi się pobrudzić. Nadal ciekawi się otaczającym ją światem i pragnie dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Czasem może wydawać się nieśmiała, lecz tu tylko pozory. Tak naprawdę jest przyjacielska i towarzyska. Dobrze dogaduje się z ludźmi nie tylko w jej wieku. Ma dar przekonywania dzięki czemu często potrafi postawić na swoim. Risa bardzo łatwo ufa ludziom przez ci łatwo ją wykorzystać czy oszukać. Niektórzy ludzie to wykorzystuję i dziewczyna wpada w kłopoty, jednak dzięki swoim sprycie i inteligencji ( no powiedzmy... XD ) potrafi z nich wyjść. Bardzo ceni sobie przyjaciół i oddałaby za nich wszystko. Nienawidzi nudy i zawsze sienirytuje jak nie ma co robić.
 
Uzdolnienia magiczne:
Tak więc Risa jest wampirem. Z tego względu jest szybsza, silniejsza i ogólnie lepsza od normalnego człowieka. Jej rany goją się szybciej i praktycznie nie musi się żywić... Teraz obale mity i pomówienia o wampirach gdyż nie działa na nie żaden czosnek ani nic takiego. Jedyne co może ich zabić to... W sumie nie wiem czy jest coś co może je zabić, pewnie tak jednak jest to bardzo trudne do zdobycia. Jeżeli chodzi o kwiaty to jak tylko je dotknie te więdną (  chodzi o te hodowane roślinki). Potrafi się zmieniać w rysia. Panuje nad muzyką, za pomocą tonacji swojego głosu albo odpowiednio zagranego dźwięku może wyrządzić wiele szkud albo wiele dobrego, to zależy. Jednak ta moc działa tylko wtedy kiedy ona tego chce albo jak się czegoś boi ( wtedy to niekontrolowanie ). Potrafi również na dowolnej powierzchni ( nawet na człowieku, ale to nie boli ) stworzyć klawiaturę pianina i grać... I w sumie to byłoby na tyle.  

Zainteresowania:
~ Gra na gitarze, fortepianie ( pianinie) i śpiew
~ Łyżwiarstwo figurowe
~ Jazda konna
~ Poznawanie przyrody i inne takie z tym związane
~ Oglądanie gwiazd

 Cechy:
~ Miła
~ Uczynna
~ Życzliwa
~ Radosna
~ Pomocna
~Bezinteresowna
~ Optymistyczna
~ Szybko się przyzwyczaja

 Wady:
 ~ Boi się pająków
~ Zbyt łatwo ufa ludziom
~ Czasem jest leniwa
~ Nie lubi zbyt wielkiego tłoku
~ Czasem ma takie dni że wszystko ja drażni
 
Ostatnie Ciasteczko